poniedziałek, 13 czerwca 2016
[Do pierwszej części opowiadania polecam założyć słuchawki i kliknąć tutaj - Link]
W ciemności towarzyszył mu jedynie miarowy dźwięk. Wiedział, gdzie się znów znajdował. Zdawał sobie również sprawę z tego, że wcale nie słyszy tego dźwięku - jego uszy jeszcze się nie rozwinęły. Czuł go w całym ciele, przenikający przez ciepły płyn dźwięk. Kojący, znajomy, jedyny.
Nie wiedział dlaczego, ale czuł już, że i on wytwarza podobny dźwięk. Jego własne ciało zsynchronizowało go nawet z tym, który je przenikał.
Było ciemno, a on unosił się we wszechogarniającym bezpieczeństwie. Nie przeszkadzała mu nawet ciasnota, kiedy od czasu do czasu coś pchnęło go w bok. Wiedział, że nie był sam. Były inne, maleńkie źródła miarowych dźwięków. Wszystkie zgodnie naśladowały ten jeden, który wciąż go przenikał.
Było ciemno. Jeszcze tego nie wiedział, ale jego niewielki pysk już się otwierał. Nowe doznania, och, jak bardzo się ich przestraszył! Płyn, który go otaczał wlał się do środka jego pyska atakując go zupełnie nowym wrażeniem. Jak to nazwać? Sam jeszcze nie wiedział. Odtąd jednak połykał płyn regularnie, smakując świata poza sanktuarium. Kiedy maleńkie źródła obok drżały wiedział, że i one to zrobiły.
Pamiętał też, kiedy wszystko się zmieniło. Wibracje stały się zbyt szybkie, wręcz chaotyczne. Pamiętał, że przenikały go stymulując jego własne. Dlaczego to się dzieje, CO właściwie się działo? Uścisk był silniejszy niż kiedykolwiek, inni też to czuli. Maleńkie źródełka w nich samych trzepotały żałośnie, reagując na poruszenie dookoła. Szaleńcze tempo oszałamiało, naciski stały się miarowe, coraz częstsze i szybsze.
Nie wiedzieć nawet kiedy, ciepło zniknęło, zastąpione czymś zupełnie innym. Jego pysk otworzył się, wypuszczając resztki. Zalała go fala kłującego uczucia, tak innego, że nie mógł go przywitać bez wyraźnego protestu.
Pierwszy oddech i piskliwy protest.
Wtedy jeszcze sam go nie słyszał, ale inni tak. Pamiętał tylko jak dziwne uczucie wnikało przez jego pysk. Jego ciało drżało, pozbawione ciepła, bezpieczeństwa, miarowego dźwięku, który mówił mu, jak kierować jego własnym, tak maleńkim.
Sercem.
***
- Chłód i samotność, na początku i samym końcu.
Niemy krzyk, na który nowo narodzone uszy były tak nieczułe, raz po raz przeszywał tę ciszę. Szczenięta kwiliły nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo hałasują. Jeszcze przez kilka tygodni miały żyć w ciemności i ciszy.
Obserwował je, nie zauważony ani przez Waderę, ani przez jej partnera. Był niematerialny. Kiedy piszczące szczenięta umilkły, poczuł ulgę bijącą od swojej szczenięcej postaci. Z lekkim westchnieniem i największym trudem, odwrócił się od wspomnienia by spojrzeć na Przodków. Jedynie jego Matce wystarczało energii, aby się zmaterializować. W końcu znajdował się w Jej własnych wspomnieniach. Przysiadła obok niego, o wiele starsza niż widzieli ją w projekcji. Oboje, on i Ona, zdawali się ignorować resztę; maleńkie zawirowania w miejscu, gdzie dusze manifestowały swą obecność.
- Rozumiem, że macie jakiś powód, by przywieźć mnie aż tak daleko wstecz. Choć mam nadzieję, iż nie jest to jedynie wasz sentymentalny kaprys. - Powiedział chrypliwym tonem.
- Prosiłeś o zrozumienie Synu. Jak inaczej możesz zrozumieć siebie, swoje poprzednie życie? Do tej pory nie pamiętałeś nawet, że byłeś świadomy nim się urodziłeś. Nie potrafiąc przywołać wspomnień tego życia, nie próbuj nawet sięgać poprzedniego.
Wilk przestąpił z jednej strony ciała na drugą. Odczuwał ucisk i robił to odruchowo, choć faktycznie pozostawał poza swoim ciałem i nie mógł poprawić pozycji.
- Chcesz mi powiedzieć, że moje dwa wcielenia mogły się jakoś przepleść?
Odpowiedziała mu cisza. Spodziewał się jej zadając pytanie, oni nigdy nie odpowiadali prostym językiem. Znów spojrzał na żywe wspomnienie Matki i rodzeństwa. Dominanty zaczynały się w nim zmieniać.
Stopniowo ogarniała go bolesna świadomość nadchodzącej straty, echo jej potępieńczego skowytu i przebłysk ulgi. To właśnie wtedy okazało się, że połowa miotu nie przeżyła na tyle długo, by choćby otworzyć oczy. Połowa, została jej jedynie parka szczeniąt. Reishi i jego siostra. Musiała doprowadzić do tego, by im się udało.
Jego uszy przycisnęły się do karku, gdy wspomnienie przepływało przez jego świadomość. Wiraże barw, emocji, myśli i uczuć.
Nie śmiał spojrzeć w kierunku Jej duchowego odbicia, więc zmusił się by patrzeć na to, co projektowała przed jego nosem. Zdawał sobie sprawę, że gdyby nie była świadoma Mowy, zwyczajnie odrzuciłaby martwe szczenięta aby zająć się żywymi. Nie przeżywałaby tego, takie jest prawo natury.
- Uczucia i emocje to przekleństwo inteligencji, prawda? - Głos samicy zabrzmiał mu w uszach jak echo dzwonów, kończył mu się czas. Narkotyk powoli wypłukiwał się z jego organizmu.
Z ogromnym wysiłkiem obrócił głowę w Jej stronę, posłała mu smutny uśmiech. W jego głowie pojawiła się pytająca myśl, jednak nie zdążył się odezwać. Jego ciało wychodziło z transu, Matka rozpływała się, podobnie jak Jej wspomnienie, grota, w której się urodził.
Stan narkotycznego odurzenia opuszczał go wyjątkowo szybko. Chwiejnie podźwignął się na łapy, aby uwolnić zdrętwiałe tylne nogi z niewygodnej pozycji. Choć ciało miał osłabione, jego umysł pracował ze zdwojoną siłą. Nim powrócił ze świata Duchów, przez więź z Matką zdążył zauważyć przebłysk jeszcze innego wspomnienia. Czuł jej niepokój, ale choć starał się bardzo, nie potrafił zrozumieć o co się tak martwiła. I skąd wiedziała, o czym pomyślał? A może nadeszło tak upragnione zrozumienie?
Otrząsnął się, chcąc pobudzić zgęstniałą krew do żywszego krążenia. Z ociąganiem wypełzł z groty, oblizując pysk językiem lepiącym się do podniebienia.
Na zewnątrz skierował się w stronę polany, rozmyślając nad tym, co zobaczył. Wciąż widział za mało, aby mógł jednoznacznie stwierdzić co mu to mówi, to jasne. Poza tym miał wątpliwości, czy wczesne dzieciństwo, nawet z domieszką wspomnień jego matki, powoduje u niego stany lękowe. Był niecierpliwy, a przez to odrobinę rozdrażniony. Musiał jednak dać sobie chwilę przerwy, nim znów zapadnie w trans. Każdorazowo śnił kilka dni, spalając przez ten czas zgromadzone w ciele zapasy tłuszczu.
Nie potrafił się pozbyć uczucia zawodu, wzrastającego w nim z każdym krokiem. Żałował, że z całej sesji zapamiętał jedynie wspomnienie narodzin. Być może Matka pokazała mu więcej, a on w swej ignorancji nie uznał tego za godne uwagi?
Z cichym plaśnięciem przysiadł przy truchle sarny, efektowi ich ostatniego polowania i zatopił w niej kły.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy krew poruszyła jego kubkami smakowymi. Kiedy przymknął ślepia, jego umysł zalała znów ciemność. Miarowy dźwięk rozchodzący się przez całe jego jestestwo i pierwsze otwarcie pyska. Teraz sobie przypominał, ten płyn miał metaliczny posmak surowego mięsa. Zachichotał na to odkrycie, przełykając kawałki strawy.
- A więc płyn w łonie matki smakuje tym, co spożywa Samica. - Zamruczał do siebie, nie bacząc na zdziwione spojrzenie Lailah, która właśnie dołączyła do niego przy uczcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz